piątek, 1 stycznia 2010

Panta rhei





No i już po wszystkim...
Po Świętach, po Sylwestrze.
Od poniedziałku "od nowa Polska Ludowa" (jeśli nie prędzej)...:)
Dziwi mnie zawsze, ileż samozaparcia i świeżości daje jedna noc, jedno przejście z 31 na 1, przecież jedenaście razy do roku to powtarzamy, a kiedy nastaje nowy rok, symbolicznie chcemy żegnać stary, a hucznie witać ten nastający... I ta chwila, kiedy wzrok śledzi kolorowe "bombajerki" a gdzieś tam głęboko w nas dokonuje się szybki przegląd tego, co przeżyliśmy, zamknięty wnioskiem, że teraz musi być lepiej. I nie wiem jak u Was, ale u mnie góruje chyba bardziej refleksyjna myśl, kurczowo trzymająca się starych dziejów, bo już wiem jak było, co przeżyłam, że dałam radę, bo oto tu stoję szczęśliwa i zdrowa, teraz jestem bezpieczna, a nie wiem w ogóle co mi przyniesie nowy rok. A przecież kurcze to zwykła kontynuacja... Mija szał i żyjemy dalej... Prawie tak samo... Prawie, bo może ktoś chce rzucić palenie, zażegnał spór itp, ale to wszystko jednak jest siłą (próbą?) świadomości, charakteru, którą podjudza takie symboliczne przejście.

Noc sylwestrową spędziłam z Damianem. Zostaliśmy sami, ale nie napiszę, że niestety;). Było spokojnie, sympatycznie. Pewnie większość szalała na domówkach, balach, w górach, a myśmy mieli Sylwestra z Dwójką i Polsatem ;). Pośmialiśmy się z Norbiego, bo dostał zadyszki, z Dody i Maryli - coraz więcej inspiracji Nergalowych w tych występach się pojawiało, zjedliśmy przepyszną kolację, którą przygotowywałam z niespotykaną u mnie starannością - zresztą spójrzcie na zdjęcie ;)Zapiekanka była zajebista! Było pół godziny myziania w nagrodę!!! W Nowym Roku polał się do kieliszków Cin Cin, więc jedynie dobrobyt może to wróżyć i już...
I tylko cisza poranna, bez samochodów, stuków butów była dziwna... Za oknem żywej duszy nie ma, tego nie lubię.

Postanowień noworocznych nie mam. Zmądrzałam i wiem, że już nie ma sensu, bo ja taki tłuk jestem, że szkoda gadać. Słomiany zapał mam... A tyle mogłabym/powinnam! sobie postanowić! Że sesję zdam w maju, będę bardziej sumienna, przestanę robić wszystko na ostatnią chwilę, et cetera, et cetera... Ale ja się znam... Chodzący chaos, a w chaosie nigdy nie zapanuje porządek...
Lepiej więc zmiany wdrażać mimochodem, aniżeli sobie coś obiecywać, drastyczne cięcia robić i potem mieć do siebie żale ;).
Damian np. obiecał sobie, że będzie spożywał śniadania.

(D:)--Będę jadł np. zapiekanki, a jak nie będzie zapiekanek to kanapeczki mogę jeść...
(A:)--No tak, ale co Ty myślisz, że ja będę robić te kanapeczki? O nie... Ja też bym chciała obiecać sobie, że będę jadła na śniadanie kanapeczki...
(D:)--O! To będziesz robić więcej!

No i mnie załatwił...:) I tak to jest z postanowieniami...

Wiem jednak, czego chcę. Chcę zacząć pisać książkę, ale się boję, że mnie wydziedziczą;).
Chcę pozbyć się kompleksów.
Chcę zacząć robić coś z pasją. Dużo dał mi ten blog. Uświadomił mi, że mam potrzebę sublimacji i nic tego nie zmieni;). Dziękuję też tym, którzy pozwalają mi w to wierzyć...
Chcę ograniczać rutynę. Chcę chwytać dzień, bo wiem, że pewne rzeczy mogą mi umknąć bezpowrotnie.
I to nie są postanowienia, to myśli, które mam w główce od jakiegoś czasu i tiptopami do czegoś dążę wciąż i wciąż... Czekać tylko aż nabiorę rozpędu;) Hmm, małe kroki dla ludzkości, ale wielkie dla Qsiaka!


Dobra, to by było na tyle. Idę smażyć pyry.

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Od pyrow jest Kusiak! a jak! :-)))

Anonimowy pisze...

proście, a będzie wam dane! :)
jest o postanowieniach noworocznych. :D
a na dodatek wśród nich jedno (które nie jest postanowieniem -wiem, ale traktuję je jako wieeeelką obietnicę!) elektryzujące!

Aniu, wierzę, że napiszesz tę książkę!
Jakby co mam chody w paru wydawnictwach - chętnie pomogę!
I czekam kiedy będę mogła ze świeżutkim egzemplarzem przyjść po dedykację.
pozdrawiam :*
N.M.A.

enklawa pisze...

Hehe, motywujesz, motywujesz, zaręczam, że dostaniesz maszynopis do przejrzenia jako pierwsza ;). Jak Natalia wzniesie palec, książkę się wyda, jak nie, schowam do szuflady ;).Buziak!

annabel-lee.blog.pl pisze...

wzrok albo je śledzi albo ucieka by nie zostać ślepcem przez najbliższe życie.
ciekawa nazwa na petardy btw

co do kompleksów, jak mawiało paru mądrych gości łącznie z freudem - nie warto się ich zupełnie pozbywać.
z książką to trzymam kciuki, masz już jakiś pomysł?

evenementca pisze...

Książki chcemy, książki! Już widzę tę Anię Kusiak na okładce:) I aż boję się otwierać! :O