poniedziałek, 27 lipca 2015

O wszystkim. I o niczym.

Mam 29 lat.
Pracuję w publicznym technikum. 
Mam męża-przyjaciela. 
Jestem początkującą ciotką. 
Wreszcie czuję się kobietą. 

Wszystko sprzyja, robię to, co kocham, rozwijam się w tym kierunku, czerpię z życia ogromną przyjemność. 
Nie wiem, jakie jest moje IQ, ale mogę pochwalić się ponadprzeciętną inteligencją emocjonalną. 
Siedzę sporo na Fejsie, ale kocham zapach nowej książki i w życiu nie zamieniłabym jej na audiobooka. 
Potrafię godzinami błądzić w sieci, ale to świat realny pochłaniam chytrze zmysłami, doznając niekiedy ekstatycznych uniesień. 
Jestem użytkownikiem Messengera, jednak to spotkania face to face napełniają mnie chęcią do życia i optymizmem, nieprzemożną potrzebą kontaktu z człowiekiem. 
Szanuję ludzi. Ich prostotę, skomplikowanie, różnorodność. Nie testuję, nie sprawdzam, nie eksperymentuję, bo po co... Od tego jest czas.
Świat staram się zamykać w prostych słowach, bo nie łechcą mnie przeintelektualizowane dyskusje. 
No taka już jestem. Albo coś bierzesz w pakiecie, albo wcale. Bo ciskanie w kąt, z uwagi na znudzenie, uważam za wybitnie niewłaściwe. 
Przyjaźń ma status wieczności. I jest święta, mimo, iż ani tego nie pokazuję, ani nie werbalizuję zbyt często. 
Jednak jak to ze świętością, lubi czasem zostać zszargana.