piątek, 21 października 2011

Niepojęty ten świat...
Nie wiem czy to jesienne przesilenie czy już się starzeję, ale życie do mnie zaczęło docierać. Takie prawdziwe, odarte ze sztubactwa, głupoty, górnolotności.
Czuję, jakby ktoś do stóp przypiął mi ogromne, ciężkie kule tak, że nad ziemię już unieść się nie ma jak...


I tym razem nie o moje niezadowolenie chodzi. Każdego dnia siadają vis a vie mnie ludzie tak różni od siebie, tak ciekawi, a każdy ma w sobie jakąś historię, wobec której nie umiem być obojętna.
Czasem nie pojmuję, czasem się dziwię, innym razem śmieję do rozpuku, kiedy indziej wracam do domu przybita. Jednak o pracy pisać nie mogę, bo mam obowiązek zachowania tajemnicy bankowej, prywatności i te inne terefere, a szkoda, bo czasem mam takie studium przypadków, że mażna książkę napisać...
Jakkolwiek by nie było nauczyłam się szacunku do ludzi i nade wszystko, by nie oceniać nikogo po pozorach.

Wobec starszych, których mijam w sklepach czy tramwaju, obiecałam sobie też, że już będę łagodniejsza. W środę byłam w aptece. Stoję w jebitnie długiej kolejce. Oczywiście same dziadki, stąpają, wiercą się, pokazują niezadowolenie, bo tylko jedna pani obsługuje... Tak im się spieszy, o jeny kochany, a pod tą niecierpliwością pewnie jakiś Klan się kryje czy nie wiem co to tam teraz w tv leci... No ale chuj, myślę sobie wytrzymam.
Nagle łomot i starszy pan leży na ziemi, wszyscy dobiegli. Podniesiono go i posadzono na krześle. Blady, zmieszany, jeszcze nie do końca władnymi dłońmi ocierał pot z czoła.
Założył kapelusz, rozluźnił szalik.
A mi nie wiem czemu napłynęły łzy do oczu. No ja pierdole. Nawet nie wiem, jak to wszystko opisać...
Totalna bezradność, świadomy umysł, a ciało już ułomne...
Niesamodzielność, przewracanie się na ulicy, litościwy wzrok ludzi kontra zacięcie, że jeszcze się da radę, że trzeba dać radę... A się nie daje rady... I tak już do końca... W jego oczach widziałam przerażenie. Naprawdę. I pierwszy raz w życiu zaczęłam się bać starości.

Zmiana tematu.
Praca z cyferkami już czyni spustoszenie w moim małym móżdżku ;)
Wracałam ostatnio do domu i do domofonu wstukałam kod do multisejfu. Mój komentarz też był iście ekonomiczny i brzmiał : " kurwa...".
Wczoraj też na potęgę potwierdzałam kod  wejścia do bloku slashem, a nie kluczykiem, a prywatny telefon odbieram formułą: SKOK Zachodnia, Anna Kusiak, słucham ...


Jeszcze się jesień porządnie nie zaczęła, a ja już tęsknię do lata... Do zwiewnych sukienek, sandałków, słońca, ciepłego deszczu, dusznego powietrza i ... zapachu morza, kojącego szumu fal...




  I nuta do tego:  http://www.youtube.com/watch?v=_LaAcR0HJH8