czwartek, 25 sierpnia 2016

Działo się dziś... Choć bywało więcej i intensywniej.









Dzień na wariackich papierach.

Siedzę w pracy. Dzwoni telefon. Odbieram.
Stała formułka, - Słucham?
- Czy dodzwoniłem się do Fundacji UAM?
- Tak.
- Mam do Pani takie nietypowe pytanie. Ostatnio znajomi oprowadzili mnie po Poznaniu i pokazali mi ławeczkę poświęconą Heliodorowi Święcickiemu. Taka rzeźba. Wróciłem do Was, chciałem jeszcze raz ją obejrzeć, bo była inspirująca, ale jej już tam nie ma! No wie Pani co, byłem w szoku. Czy może mi Pani powiedzieć dlaczego zniknęła?

Moje neuroprzekaźniki zbłądziły, wymiękły...
Jedynie co docierało, to czy ktoś sobie kutwa jaj nie robi, czy w tle nie ma radiowego pogłosu,echa...
Do tej pory nie mam pewności, co to właściwie było a w firmie na wszystkich spoglądałam podejrzliwie... :)

Popołudnie.

Czas na reset. Szybka drzemka. Szpula na siłkę.
Body pump i spinning to megacombo. Drzwi od samochodu nie mogłam otworzyć. Jednak do wystąpienia zakwasów pewnie będę najszczęśliwszą, styraną osobą pod słońcem.
Ale!
Poszłam na saunę odpocząć, zrelaksować się. Delektuję się ciszą. Kontempluję. Wchodzą trzy laski i akcja, jak z Dnia świra...


Już byłam na skraju, bo nic tak nie wkurza jak brak autorefleksji, aż tu nagle alarm, ewakuacja, bo coś się pono pali.

I co, biegusiem na parking...

Finał dnia. Kupiłam w lipcu buty. Były za małe (tak, da się), więc je zwróciłam. Paczkę nadałam 3 sierpnia, sprawdzałam konto i długo nic się na nim nie pojawiało. Napisałam wczoraj do właścicielki, z prośbą o wyjaśnienia. Odpowiedziała, że te 14 dni na zwrot środków liczy od momentu odebrania paczki, a z uwagi na to, że "była na urlopie, to paczkę odebrała 16 sierpnia i od tego momentu się liczy."
Konsternacja.
Wyjaśniłam, że to troszkę absurdalne, bo gdyby była na urlopie miesiąc, to jak... Po miesiącu odbiera + 14 dni?!
Zmierzając do sedna, otrzymałam odpowiedź, że Pani nie ma czasu ani sił biegać po oddziałach poczty i sprawdzać kiedy i co zostało nadane, ona ma swoje życie, w tym prywatne, spędza 24 h w pracy i nie wie, co ja tym swoim pisaniem chcę zmienić.
Jeszcze większa konsternacja.
Starałam się być miła. W końcu Pani nie ma sił... Chciałam jej napisać, że chyba nigdy po body pampie na spinningu nie była, ale na starość chyba łagodnieję.
Zaleciłam jedynie kurs zarządzania czasem i lekturę praw konsumenta, chwaląc pełen profesjonalizm [sic!]...
Nie ma co głową walić w mur.


No. Tyle. Cześć i czołem. Kluski z rosołem!

Brak komentarzy: