sobota, 7 maja 2011

Iść ciągle iść w stronę Słońca...





Rozmowa ze Współlokatorką: 
A: - Pójdę do wróżki. 
Z: - Ja też zawsze chciałam iść. Ale się boję.
A: - Jak chcesz mogę zapytać "o koleżankę". Ale wiesz co... Ja to się zawsze wstydziłam iść, żeby nie zobaczyła w kartach, że się masturbuję. Co ona pomyśli...
Z: - No jasne, zapytasz o koleżankę, a ona zobaczy, że koleżanka masturbuje się jeszcze bardziej. Zajebiście. 

Długo mnie tu nie było...
Bo i na świat zabrakło mi słów. 

Zaraz skończę te śmiszne studia. Niebawem absolutorium. Oczywiście jak na UAM przystało musi być coś, co mi podnosi ciśnienie i mam ochotę te wszystkie magnificencje obrzucić jajkami, które mi gniją na lodówce, bo już nie możemy ich przejeść... 
Bo co kurwa za kretyn wymyślił, żeby zakończenie odbyło się 22 maja?! Brązowego noska nie mam, do prymusa mi daleko, ale fajnie byłoby usłyszeć tytuł MAGISTER przed swoim nazwiskiem, bo to chyba będzie jedyny moment, w którym to się będzie "jakoś" liczyć.
No ale dobra, przeżyję. Niejednemu magistra wyczytali, a dziś ... No.

Sprawa kolejna. Maturzyści. 
W tym roku nakorkowałam się tak, że głowa pęka. Pęka od nietaktu, chamstwa i niewychowania. 
Są osoby, które sprawiały, że zajęcia nie były odwalaniem pańszczyzny, bo tłumaczenie pewnych zjawisk sięgało niekiedy zenitu możliwośći twórczych:
-"to jak zaczynamy od tyłu czy od przodu", 
- kolorowe zajączki z tipsami - koncept w baroku,
- wiersz Kowal - "Ty chuju, jak se serce wykujesz z twardych kruszców będziesz nie do zdarcia, a jak będziesz kuł i zrzędził to gówno z tego będzie", itp...

Ale zdarzyły się i takie osoby, które moją życzliwość myliły z obowiązkiem. Udostępniam mail i gg, mówię wyraźnie: "jeśli będę mogła, zerknę", "jeśli mi czas pozwoli, zobaczę, poprawię", człowiek się poświęca, usłyszy mętne "dzięki", co więcej,  zdarzali się tacy, co mi kurwa potrafili o 22 w sobotę, niedzielę czy w święta z wielkim wyrzutem napisać, dlaczego ja jeszcze nie raczyłam odpowiedzieć na pytanie?! Jasno określam reguły, jestem cierpliwa, uprzejma, ale jak ja daję palec, a ktoś wyrywa mi całą łapę, to mnie błogi spokój opuszcza... Aż taka Matka Boska Piastowska nie jestem... Nie prowadzę całodobowych, darmowych,  korepetycji on line do jasnej cholery...
W szkole powinien dziś znaleźć się kolejny obowiązkowy przedmiot: KULTURA jako podstawa życia społecznego. Piszę poważnie. 

No, a tak osobiście... 
Chaos. 
Ktoś mi ostatnio powiedział, że bajki chyba nie istnieją i  w życiu to tak pięknie i dobrze być nie może.
A ja myślę, że można być naprawdę szczęśliwym. 
A jeśli coś stoi na przeszkodzie, to tylko ludzie, który w to nie wierzą. 

Ja wiem, gdzie moje szczęście. Pytanie czy to szczęście naprawdę mnie chce...