wtorek, 21 grudnia 2010

I po praktykach. Na szczęście.
Zostały ze mnie tylko pryszcze i kilkadziesiąt kilogramów mięsa, z którego wyparowała energia życiowa.
Kurwa.
Przeciętny gimnazjalista to nic innego, jak chodzące, skompresowane chamstwo i cynizm. Na trzydzieści osób w klasie, dwadzieścia siedem ma wszystko w dupie. No i niech ma. Matmę też miewałam głęboko w zadzie, ale nauczyciel to był autorytet, jakiś tam. Człowiek, do którego należało odnosić się z szacunkiem.

Tymczasem dziś, po 8 czy 9 latach wchodzę do szkoły i widzę, że nauczyciel to zastraszona marionetka.
Po pierwsze nic kurwa nie można zrobić z bandą roztrzepanych gówniarzy, bo mają orzeczenia, że na przykład ADHD jest. Jak ja miałam ADHD, dostałam porządny wpierdol i znikała nadpobudliwość, dysleksja, kłopot z tabliczką mnożenia i dzieleniem pod kreską.
Jedynka była jedynką, bez popraw, a olewusów nic tak nie motywowało, jak NIENEGOCJOWALNY kapeć na półrocze.
Za pyskówkę na lekcji leciało się na dywanik do dyrektora i wzywano rodziców. A rodzice słuchali, w domu profilaktycznie opierdalali, pilnowali i jakiś spokój był.

A teraz? Tego się nawet opisać nie da. Liberalizm to za słabe słowo. Totalna rozpierducha. Brak dyscypliny. Brak szacunku do czegokolwiek. A moje narzędzia OBRONY są arcygenialne, arcymocne, gimnazjaliści drżą! Uwaga! Co najwyżej minus, jedynka za pracę na lekcji,  punkty za zachowanie, do 40 w ciągu zajęć, a w konsekwencji nic nie dają, bo i tak, gamoń jeśli się zacznie starać, na 2 tyg przed wystawieniem ocen ma prawo wszystko poprawić, chuj, że trzy miesiące dłubie mi na lekcjach w nosie, łyka babole i przeszkadza.
A jak będę konsekwentna - zostałam ostrzeżona - czeka mnie wieczna wojna z rodzicami, później dyrektorem, i kuratorium będą straszyć...

No ja pierdziele... 
Jak w każdym gimnazjum, szkole tak będzie, to ja muszę się przekwalifikować. Zamiast wytykać "niekompetencje" nauczycielom, może zaczną kurwa weryfikować wiedzę  gamoni, skonfrontowaną z tymi, co się uczą się, jak należy.
A skoro powszechnie wiadomo, że gimnazjum to najcięższy etap, dlaczego statuty i całą reszta ustaleń jest tak pobłażliwa? No błędne koło jakieś...
Ja tam nie zamierzam się jakoś namiętnie dostosowywać.
Dyktować mogą mi co najwyżej listy lektur i plany wynikowe. Dostosować mogę się do szkoły, ale już nie do rozpierdolnika.
I tak mi dopomóż Bóg.