Pracuję w publicznym technikum.
Mam męża-przyjaciela.
Jestem początkującą ciotką.
Wreszcie czuję się kobietą.
Wszystko sprzyja, robię to, co kocham, rozwijam się w tym kierunku, czerpię z życia ogromną przyjemność.
Nie wiem, jakie jest moje IQ, ale mogę pochwalić się ponadprzeciętną inteligencją emocjonalną.
Siedzę sporo na Fejsie, ale kocham zapach nowej książki i w życiu nie zamieniłabym jej na audiobooka.
Potrafię godzinami błądzić w sieci, ale to świat realny pochłaniam chytrze zmysłami, doznając niekiedy ekstatycznych uniesień.
Jestem użytkownikiem Messengera, jednak to spotkania face to face napełniają mnie chęcią do życia i optymizmem, nieprzemożną potrzebą kontaktu z człowiekiem.
Szanuję ludzi. Ich prostotę, skomplikowanie, różnorodność. Nie testuję, nie sprawdzam, nie eksperymentuję, bo po co... Od tego jest czas.
Świat staram się zamykać w prostych słowach, bo nie łechcą mnie przeintelektualizowane dyskusje.
Świat staram się zamykać w prostych słowach, bo nie łechcą mnie przeintelektualizowane dyskusje.
No taka już jestem. Albo coś bierzesz w pakiecie, albo wcale. Bo ciskanie w kąt, z uwagi na znudzenie, uważam za wybitnie niewłaściwe.
Przyjaźń ma status wieczności. I jest święta, mimo, iż ani tego nie pokazuję, ani nie werbalizuję zbyt często.
Jednak jak to ze świętością, lubi czasem zostać zszargana.