poniedziałek, 11 listopada 2013

Ubiegły rok dobrze mi się kojarzy. Obrona i zdanie prawa jazdy to były dla mnie milowe kroki.
Dwa tysiące trzynasty zaś zdecydowanie sprzyjał przyjemnościom - mam swojego Anioła, z kotwicą, która kojarzy się z moim kochanym morzem, ale przede wszystkim symbolizuje nadzieję.
Kilka kajakowych, bajecznych wypraw, i... wreszcie zajadałam się kalmarami, krewetkami, którym towarzyszył obłędny zapach prawdziwej, greckiej oliwy, nie wspomnę o ciepłym, słonym morzu, surowych skałach, gajach oliwnych, brzdękaniu przerośniętych świerszczy, lazurowych zatoczkach, czy magicznej Navagio... Moje zmysły kochają takie doznania... Choć nadal uważam, że najpiękniejsze zachody Słońca są nad Bałtykiem!

Co dalej?
Czekam na kilku chętnych, co zechcą przejść się ze mną wzdłuż Wybrzeża, chyba mi się ślub szykuje, no i zamierzam przeprowadzić remanent w swoim życiu zawodowym. No bo kuuurde, sprzedawca ze mnie nie najlepszy, za to orator wybitny :D  Kusiak ze mnie, dziecię o przerośniętych ambicjach, ale ja wiem czego chcę, i prędzej czy później po to sięgam, w swoim tempie, w swoim stylu.

Już kilka razy  pakowałam się, by ruszyć w nieznane - żadnego z  wyborów nie żałuję.









Dobranoc...






2 komentarze:

vov(...) pisze...

Jest moc Pani Aniu. A i chętny jestem na nadbałtycką włóczęge.

enklawa pisze...

vov- mój mały nos węszy kogoś znajomego - ale nie jestem pewna.