piątek, 30 stycznia 2015

Jadę sobie do szkoły. Autobusem. Czytam na tablecie ( to zaraz okaże się istotne ) regulamin konkursu organizowanego przez Filmotekę Szkolną, myśląc, że przedstawię go uczniom, może ktoś będzie zainteresowany.
Wsiada jakiś koleś, lat około pięćdziesiąt, długie włosy, broda, obładowany zakupami z Biedronki, patrzy na mnie i zaczyna mnie opieprzać:
- Bez tego nie możecie żyć co?! W głowach Wam się od tego przewraca. Nie myślicie. Nie używacie mózgu. A książki?! Potem takie debile chodzą. Po co to. Od ręki się nie odkleja.

Milczę, choć język mnie świerzbi. Ucichł.
Kilka minut później facet wyciąga dezodorant o enigmatycznej nazwie Fresh i psika nim sobie brodę.

- Pan też chyba nie używa mózgu. Stosuje Pan dezodorant i uwalnia do atmosfery freony, które niszczą warstwę ozonową Ziemi. Po co to? Nie lepiej wodą przepłukać? Nie wspomnę o tym, że zasmrodził Pan pół autobusu.

Spojrzał na mnie swoimi wielkimi błękitnymi oczyma, naburmuszył się, ale śmiech innych pasażerów chyba zniechęcił go do komentarza.

Ja wrócilam do myziania iPada, a on do ... cholera wie czego. :p

Brak komentarzy: