środa, 7 października 2009

Jak się wali, to wszystko...



Mieszkam w wysokiej wieży otoczonej fosą, mam parasol, który chroni mnie przed nocą. Oddycham głęboko, stawiam piedestały, jutro będę duży, dzisiaj jestem mały...
Stawiam świat na głowie do góry nogami, na odwrót i wspak bawię się słowami, na białym czarnym kreślę jakieś plamy- jutro będę duży, dzisiaj jestem mały...
Mieszkam w wysokiej wieży, ona mnie obroni. Nie walczę już z nikim, nie walczę już o nic.Palą się na stosie moje ideały.Jutro będę duży, dzisiaj jestem mały.



Piosenka o mnie...



Najgorszy rok w całym moim życiu...
Widziałam dużo, przeżyłam jeszcze więcej, pamiętam, jak miałam cały dom na głowie, znosiłam domowe patologie i wynaturzenia, ale zawsze ze wszystkim sobie radziłam, nie było rzeczy niemożliwych a porażki spływały po mnie, jak woda po kaczce, ba! wzmacniały!
A teraz?
Nadal twierdzę, że można wiele w życiu osiągnąć i na wszystko przychodzi czas. Chcę być w życiu kimś i spełniać się, robić coś z pasją. Jednak zewsząd czuję presję! Musisz skończyć studia, musisz znaleźć pracę, musisz mieć pieniądze, a po co robiłaś to, a po co robiłaś tamto...

Nie męczy mnie to, że zmagam się z życiem, że się potykam, że popełniam błędy, że muszę się na nich uczyć.
Męczą mnie za to ludzie. Sprawiają, że czuję się jak nieudacznik. Męczą mnie karierowicze, którzy patrzą na mnie z góry. Męczą mnie Ci, którzy wytykają mi niepowodzenia. Męczy mnie wreszcie to, że mam 23 lata, a każą mi już być dorosłą i deklarować życiową drogę. Ja dorosłam już dawno temu, chciałabym trochę odpocząć...
Nie mogę żyć tak, jakbym chciała, swoim życiem, bo uzależniona jestem od wpasowywania się w normy i standardy.
To miasto, pęd, presja, zabiły moją duszę, optymizm i beztroskę.
Mam skrzydła,ale dziś z trudem mogę je dźwignąć... Ciągle mi je ktoś podcina, a najbliższych nie wypada lać po pysku... Aż tak bezczelna nie jestem.

Raz na wozie, raz pod wozem.
Już od dawna wiedziałam, że mi z łatwością nic nie przychodzi. No w czepku się nie urodziłam. Trudno. Chciałabym się przestać wstydzić, że teraz mi się nie udaje i nie wiem, co chcę w życiu robić. Wiem, że przyjdzie mój czas, wierzę, że coś osiągnę. Po co komu falstarty...

Przyznaję, pogubiłam się ostatnio w tym życiu i to konkretnie, pewne fakty tylko wbijają przysłowiowe gwoździki do trumny (dowiedziałam się po 2o latach, że będę żyła ze swoją kaleką udręką już zawsze), zamknęłam się w sobie, mało kto już mnie rozumie, ale to wszystko po coś się dzieje. Może to sprawdzian na moją wytrwałość, test dla przyjaciół, "miarodajnik" tolerancji i wyrozumiałości, bo bywam nie do zniesienia... Nie wiem.
Wiem, że jak za 15 lat będę dalej się w życiu motać i nie napiszę tego bestselleru, to dopiero będzie powód do wstydu- możecie mnie wtedy dobić, a proch rozsypcie nad morzem.( Mrok miał rację, ironia czasem pomaga...)

Brak komentarzy: