środa, 18 listopada 2009

Hispita(liza)cje





Zaczęłam hospitacje w szkole. Zmiana specjalizacji wychodzi mi póki co na dobre, bowiem w każdy poniedziałek mam terapię śmiechową.
Trafiłam na zajęcia czwartej klasy szkoły podstawowej.
Prawdziwy wehikuł czasu...
Tornistry, gigantyczne piórniki, kolorowe długopisy, kleje, kredki, worki na strój i papucie, wyrazy pisane prawie bez oderwania ręki, dwa paluszki w górze, jak chce się coś powiedzieć...

No i dialogi...

Przytoczę dwa.

- Dzieci, kto może być wyobcowany ze społeczeństwa, niepotrzebny, zły?
- Yyyyy, to często mogą być na przykład zwierzęta, bo są niepotrzebne.

Zawrzało. Pani tłumaczy:

- Nie jest tak, zwierzęta są nam bardzo potrzebne z wielu względów...
I w tym momencie z ust grzecznej dziewczynki padają jakże wyraziste słowa:
- No właśnie! Nie obrażaj mojego chomika!!!



Lekcja o przyjaźni.
- Dzieci, kto lub co może być przyjacielem człowieka. Może nim być zwierzę, tak? Przecież często mówi się, że np. "pies jest wierniejszy niż człowiek" zgadza się?
- I fretka też! ( wykrzyknęła Ta od chomika ;))



Ech... Piękne w swej prostocie i sztubactwie. O Ironio..., urok minie, kiedy papucie zmienią się w szpileczki, tornistry w torebeczki, a dwa palce przestaną służyć tylko do zgłaszania się...

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

hmm, pointa ciekawa

evenementca pisze...

O mamo! Chyba się zgorszyłam;P
Jakaż to wnikliwa obserwacja życia, Kusiaku:D