poniedziałek, 5 kwietnia 2010

Mówią "na dobre i na złe"...

W końcu doczekałeś się wpisu o sobie.

Żałuję, że nie napiszę, że założyłeś na mój palec pierścionek, zaprosiłeś mnie z okazji rocznicy do teatru, czy coś w tym stylu...
Żałuję, że nie mogę napisać, że rozstaliśmy się normalnie, przez konflikt charakterów, barierę nie do przejścia...
Przykro mi, że w dniu, w którym nadszedł obuzgodny kres - nie kłótnia, nie krótkie nieporozumienie, chwilowe swary...! - za nic masz ponad 4 lata i przed kimś obcym naszemu światu smarujesz błotem, osobę, której co dzień mówiłeś, że jest kochana...
Że zamiast krzty pokory, miałeś chętkę powspominać z nową koleżanką wczorajsze spotkanie , mimo, że ja siedzę obok i płaczę.
Jest mi żal, że o problemie mówisz mi dopiero dziś... A może go nie było? Może tak nie dokuczał...? Może pojawił się wraz z nową koleżanką, która tchnęła życiem rutynę i monotonię?

I przede wszystkim pojąć nie mogę, jak może się zmienić człowiek pod wpływem innego człowieka w 7 dni...
Jak szybko mogą pozmieniać się priorytety... Pójść lata w niepamięć...Jak można obejść się z kimś tak, jak Ty dziś ze mną...
Jak można nagle kogoś  zacząć traktować, jak kulę u nogi, bo trzeba żyć z jego problemami, kiedy świat pełen przygód, zabytków we Wrocławiu, ulic w Chicago i żółtych pościeli z bezwstydnymi, przebojowymi kobietami, szukającymi znajomości przez Internet...
Dużo przeżyłam, dużo widziałam, ale tego chyba nigdy nawet ja nie pojmę.

4 komentarze:

majic pisze...
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
kobietaboguniewyszla pisze...

Bo czasem pojawia się w monotonni i przewidywalności życia codziennego coś świeżego, nowego i porywającego. Człowiek zafascynowany podąża za tym, nie zwracając uwagi na to, co było. Liczy się tylko to, co jest. Bo nowe, bo inne, tajemnicze, nieodkryte. Cała przeszłość jawi się wtedy jako nudna i nie taka, jaką być powinna. Bo powinno być przecież tak, jak jest teraz.
Jest tylko małe 'ale'.
Ta błyszcząca kolorami tęczy bańka mydlana szybko pęka.
A gdy mózg odzyska kontrolę i z oczu spadną różowe okulary, człowiek nagle znajduje się nie tam, gdzie chciał. Gdzie myślał, że chce być.
Bo miłość to nie bańka mydlana, tylko szmaciana piłka. Zszywa się ją łatka po łatce i trzeba dbać o to, by się nie rozpruła. A dbać o to potrafią tylko silni i odważni. Tylko tchórze biegają za tym, co daje im namiastkę szczęścia. Co kończy się tak szybko, jak się zaczyna.

drewno pisze...

powiem krótko : Pier*ol to!

na pewno jest gejem, You never know ;]

enklawa pisze...

Nie no, tak to nie, jak kobieta w związku nie pomyśli to kto...?;)